Tagi:                                    

Bliski koniec bezkarności organizatorów aparatu represji?

W 1997 roku sejm uchwalił ustawę o ujawnieniu pracy lub służby w organach bezpieczeństwa państwa lub współpracy z nimi w latach 1944 – 1990 osób pełniących funkcje publiczne. To pełna nazwa obowiązującej jeszcze ustawy lustracyjnej. W języku łacińskim słowo lustratio oznacza nic innego jak przegląd, wgląd. Blisko dziesięć lat temu rozpoczął też pracę specjalny sąd lustracyjny w warszawskim Sądzie Apelacyjnym. Jego właściwością jest orzekanie czy złożone przez konkretne osoby oświadczenia są zgodne z prawdą. Ponieważ o organy bezpieczeństwa, a więc o UB, SB, WSI otarło się w okresie PRL-u setki tysięcy ludzi, sąd lustracyjny został zarzucony pracą. Już na samym początku do sądu wpłynęło kilkadziesiąt tysięcy oświadczeń. Nadal wiele tysięcy osób czeka, aby objęto je postępowaniem sprawdzającym i zdjęto z nich brzemię ewentualnych pomówień o agenturalną przeszłość. Warto zauważyć, że zgodnie z przywołaną ustawą za współpracę nie uznaje się współdziałania pozornego, pomimo dopełnienia formalności, np. podpisania zgody na współpracę, najczęściej wymuszonych groźbą czy torturami. A z drugiej strony sprawcy ludzkich tragedii i dramatów lustracyjnych – funkcjonariusze komunistycznych służb specjalnych żyją sobie spokojnie, dostatnio i nie są przez nikogo nękani. Dobrze się, więc stało, że z inicjatywy Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Sejm podjął wreszcie prace nad nowelizacją ustawy lustracyjnej. Należy spodziewać się, że wkrótce zostaną ujawnieni i osądzeni ci wszyscy, którzy organizowali i kierowali zbrodniczym aparatem represji PRL-u. Jan Rejczak


Dodaj Komentarz