Tagi:                                    

Bliscy, przyjaciele, przedstawiciele władz i duchowieństwa żegnają poległych w katastrofie pod Smoleńskiem

Pożegnanie senator Janiny Fetlińskiej oraz innych ofiar tragicznej katstrofy W parafii pw. św. Józefa w Ciechanowie pożegnano dziś senator Janinę Felińską, która zginęła w katastrofie pod Smoleńskiem. Pogrzebowej Mszy św. koncelebrowanej, z udziałem pięćdziesięciu duchownych, przewodniczył biskup płocki Piotr Libera. - Kierunek jej życiu nadawała wiara. Przysłowiowa była jej skromność i prostota. Bolały ją podejrzenia i podziały - mówił o zmarłej tragicznie senator PiS bp Libera. W jej pogrzebie uczestniczyło około 3 tysięcy osób.

"Chociaż od katastrofy pod Smoleńskiem upłynęło już 11 dni, wciąż czujemy, że tragiczna śmierć śp. Prezydenta RP Pana Profesora Lecha Kaczyńskiego, Jego Małżonki Marii i blisko stu innych wspaniałych Polaków, a pośród nich śp. pani senator dr Janiny Fetlińskiej, zawiera w sobie dramatyczną, niewypowiedzianą tajemnicę. W pewnym sensie domyka ona XX wiek – wiek totalitaryzmów. Łączyło je jedno: człowiek bez Stwórcy, a więc człowiek bez źródeł i korzeni, zapragnął stanowić o tym, co jest dobre, a co złe” – mówił w homilii ordynariusz płocki. Mówiąc o dziele życia śp. Janiny Felińskiej biskup podkreślał, jak wiele serca wkładała w różne społeczne inicjatywy, angażowała się do końca, zabiegała o coraz wyższy poziom służby zdrowia. „Podzielała przekonanie ludzi Solidarności o potrzebie zachowywania pamięci historycznej. Wciąż o tym mówiła, odwiedzając szkoły i placówki wychowawcze. Wszyscy, i to nie tylko tutaj, w Ciechanowie, wiedzą, jak bardzo była zaangażowana w dzieło upamiętnienia ofiar Katynia” – akcentował hierarcha. Na początku Eucharystii Zmarłą odznaczono Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Marszałek senatu Bogdan Borusewicz powiedział, że Janina Felińska była „kimś więcej niż politykiem”, bo wielkim, aktywnym społecznikiem i zawsze „musiała i chciała coś robić dla drugiego człowieka”. Podczas Mszy św. odczytano także list od Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS przypomniał, że to właśnie Janina Felińska kilka lat temu zaapelowała „o poczciwość i uczciwość w życiu politycznym i społecznym”. Tym samym stanęła w obronie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Obecni na pogrzebie przedstawiciele władz państwowych mówili, że to właśnie ona organizowała w senacie życie religijne i duchowe, inicjowała Msze św., poza tym aktywnie działała w Ruchu Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego. eg / Płock

Pochówek Macieja Płażyńskiego

Uczestnicząc w życiu publicznym, nigdy nie rezygnował z ugruntowanych zasad - powiedział abp Sławoj Leszek Głódź o Macieju Płażyńskim. Metropolita gdański przewodniczył w środę 21 kwietnia uroczystościom pogrzebowym byłego marszałka Sejmu, które odbyły się w Bazylice Mariackiej w Gdańsku. W uroczystościach pogrzebowych Macieja Płażyńskiego - prezesa Stowarzyszenia "Wspólnota Polska", byłego posła, senatora, marszałka Sejmu, uczestniczyli m.in. premier Donald Tusk i członkowie rządu, przedstawiciele Kancelarii Prezydenta, władze województwa pomorskiego, kombatanci i przedstawiciele rodzin katyńskich. Przybyli także były prezydent Lech Wałęsa i przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek. W homilii abp Głódź nazwał Macieja Płażyńskiego "naszym bratem w wierze" oraz "wybitnym obywatelem Ojczyzny". - Pragniemy mu podziękować za jego prawe życie, w służbie wspólnoty narodu i Ojczyzny. Za wszelkie dobro, które pozostawił - podkreślił metropolita gdański. "Wiedziałeś dobrze, że dom Ojczyzny, w którego budowaniu w różny sposób współuczestniczyłeś, jeśli ma trwać, jeśli ma się ochronić przed rożnymi zagrożeniami jakie niesie nasz czas, musi być domem budowanym na skale wiary, tradycji, historycznej pamięci, tożsamości, którą kształtowały wieki" - stwierdził kaznodzieja. Przypomniał też o czasach dojrzewania politycznego i obywatelskiego Macieja Płażyńskiego, które rozpoczęły się w Gdańsku - zwłaszcza o okresie przynależności do Ruchu Młodej Polski i Niezależnego Zrzeszenia Studentów w latach 80. Należał wówczas do "wspólnoty polskiej nadziei, która rodziła się w stoczniach Wybrzeża" i której "nie zdusił stan wojenny". Metropolita gdański zastanawiał się ,"co w Polsce zmienić, aby tej śmierci nie umniejszyć, aby tej ofierze – tak wielkiej – się nie sprzeniewierzyć". Abp Głódź tłumaczył, że przerwany tragicznie lot polskiej delegacji do Katynia, podjęty był "w imię pamięci, wdzięczności, miłości do tych, którzy tam spoczywają", a imiona prezydenta RP i tych, którzy mu towarzyszyli, "na trwałe wpisały się w nasze serca". - Polecieli, aby uczcić ofiary tamtej zbrodni w jej 70. rocznicę. Złożyć im hołd całej Ojczyzny. Powiedzieć, że Polska pamięta. Podczas Mszy świętej polecić ich dusze zmartwychwstałemu Panu. Wyruszyli tam także i po to, aby zawieźć przesłanie nadziei służące pojednaniu - wyjaśniał metropolita. Maciej Płażyński został pochowany w Bazylice Mariackiej. lk / Gdańsk

Pożegnanie Anny Walentynowicz

"Prorokini «Solidarności»" tak o tragicznie zmarłej w katastrofie pod Smoleńskiem Annie Walentynowicz mówił abp Sławoj Leszek Głódź. Metropolita gdański przewodniczył Mszy pogrzebowej w kolegiacie pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdańsku-Wrzeszczu. Legendę „Solidarności” pożegnały władze związkowe i samorządowe, parlamentarzyści, a także stoczniowcy, portowcy i górnicy. Jak podkreślił w kazaniu biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej Ryszard Kasyna, Anna Walentynowicz była jedną z najznamienitszych mieszkanek Gdańska, zasłużona dla regionu. - Kobieta skromna, nieugięta, uczciwa – po prostu dobry, prosty człowiek – wspominał zmarłą bp Kasyna. Zaznaczył też, że „wierność i oddanie widoczne było w jej codziennej pracy”. - Stoczni Gdańskiej poświęciła całe swoje życie. Poświęciła je człowiekowi, któremu starała się służyć poprzez swoją pracę i starania o sprawiedliwość – dodał. Bp Kasyna podkreślił, że Anna Walentynowicz „służyła ludziom i ducha służby rozsiewała wokół siebie”. – W roku 1970 zaangażowała się w tworzenie Wolnych Związków Zawodowych, i istotnie wpłynęła na powstanie Solidarności. Wielu wspomina ją jako legendę i matkę „Solidarności” – przypomniał. Zdaniem gdańskiego biskupa pomocniczego, ze stron rodzinnych wyniosła „pasję walki o swoje i innych, człowieczeństwo, pasję walki o sprawiedliwości”. - Nie była to walka przeciw komuś. Obce jej były intryga, donos, pogarda – tym się brzydziła, a tak wiele tego widziała wokół siebie – zauważył bp Kasyna. Msza św. za działaczkę „Solidarności” została odprawiona z ceremoniałem wojskowym. Miejsce w jednym z ostatnich rzędów w kościele zajął były prezydent Lech Wałęsa, skonfliktowany z Walentynowicz. Anna Walentynowicz została pochowana na gdańskim Cmentarzu Srebrzysto. awo / Gdańsk

Pogrzeb generała Gągora

W kościele pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Aniołów na warszawskim Bemowie pożegnano dziś gen. Franciszka Gągora, szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia. Pogrzebowej Mszy św. celebrowanej przez kapelanów wojskowych przewodniczył nuncjusz apostolski w Polsce abp Józef Kowalczyk wraz z ks. płk. Sławomirem Żarskim, wikariuszem generalnym ordynariatu polowego. Przed Mszą odczytano postanowienie pełniącego obowiązki prezydenta RP marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego o odznaczeniu zmarłego tragicznie gen. Gągora Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski, a następnie odegrano hymn państwowy. Liturgia sprawowana była z ceremoniałem wojskowym, ponadto żołnierze pełnili funkcje ministrantów. Obecni byli przedstawiciele władz państwowych, m.in. minister obrony narodowej Bogdan Klich oraz nowo mianowany szef BBN gen. Stanisław Koziej. „Nie znacie dnia i godziny" – te słowa z Pisma Świętego, które "w ostatnich dniach przemawiają ze szczególną mocą" - przypomniał w pogrzebowym kazaniu abp Kowalczyk. - Dopiero zetknięcie się z chorobą i śmiercią, wobec których nawet najsilniejsi zauważają swoją kruchość i słabość, pozwalają na refleksje nt. przemijania. To osobiste przeżycie sprawia, że nabieramy pokory wobec Stwórcy, który dopuszcza istnienie cierpienia w otaczającym nas świecie – zauważył hierarcha. Trumna z doczesnymi szczątkami generała spoczęła na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. awo / Warszawa

Ostatnia droga funkcjonariusza BOR Marka Uleryka

Rodzina, najbliżsi przyjaciele, a także przedstawiciele władz państwowych i samorządowych pożegnali dzisiaj na cmentarzu w Dziewierzewie w diecezji bydgoskiej zmarłego tragicznie w katastrofie pod Smoleńskiem funkcjonariusza BOR-u Marka Uleryka. Trumna z ciałem Marka Uleryka przyjechała do rodzinnej miejscowości dwa dni wcześniej. „Wszyscy byliśmy tą tragedią zaskoczeni, a w sercu pojawił się ból. Przecież zginęła taka elita, a wśród niej nasz parafianin Marek Uleryk. W takim małym, wiejskim środowisku cała społeczność bardzo to przeżywa. Zaraz po katastrofie rozpoczęła się modlitwa za rodaków” – powiedział proboszcz parafii pw. św. Jakuba Apostoła w Dziewierzewie ks. Alfred Lugiert. Centralnym punktem pożegnania była Msza św. w samo południe. W kazaniu kapłan nawiązał do codziennego życia zmarłego i jego rodziny. „Marek Uleryk pochodził z bardzo pracowitej i pobożnej rodziny. Tutaj był ochrzczony, przyjęty i bierzmowany. Zawsze marzył o służbie społecznej. I dostał się do niej, chroniąc ostatnio Marię Kaczyńską. Ona również namówiła go na studia, które by w tym roku ukończył” – dodał ks. Lugiert. Ojciec tragicznie zmarłego – Stanisław Uleryk od wielu lat jest komendantem Ochotniczej Straży Pożarnej. – Syn był bardzo łagodny, ale zawsze miał swoje zdanie. Kiedy nie miał służby, to nas odwiedzał. Przyjeżdżał średnio raz na dwa tygodnie. Służył nie tylko żonie prezydenta, ale nam wszystkim. Służył do samego końca i teraz z parą prezydencką poszedł do nieba. I dalej będzie służył – powiedział. Wśród znajomych Marka Uleryka znalazł się jego kolega – strażak Marcin Majchrzak. – To był znakomity przyjaciel. Drugiej takiej osoby już nie będzie. Zawsze miał dla nas czas. Kiedy mógł, odwiedzał nas. To był niedościgniony wzór. Wielokrotnie wskazywał nam, jaką drogą mamy pójść – stwierdził. jm / Dziewierzewo

Oficerowie BOR oddali honory, ppor. Arturowi Francuzowi

On nie zginął, on oddał życie - mówił dziś ks. Mirosław Nowosielski w katedrze polowej podczas Mszy św. pogrzebowej ppor. Artura Francuza, oficera BOR, który zginął 10 kwietnia w katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. Zmarłego żegnała rodzina i przyjaciele - funkcjonariusze BOR. W Mszy św. uczestniczyła też żona ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Karolina Kaczorowska oraz minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, Jerzy Miller. Mszę św. pod przewodnictwem dziekana BOR, ks. płk. Krzysztofa Jamrozika celebrowali kapelani Ordynariatu Polowego i księża zaprzyjaźnieni z rodziną zmarłego oficera. Przy ołtarzu stanął poczet sztandarowy. Przed rozpoczęciem Eucharystii odczytana została decyzja o awansowaniu zmarłego oficera BOR na stopień porucznika i nadaniu mu przez Bronisława Komorowskiego, pełniącego obowiązki prezydenta RP, Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski. Szef BOR, gen. bryg. Marian Janicki nadał Arturowi Francuzowi Honorową Odznakę BOR. „Wszystkie nasze serca wypełnione są żalem” – mówił w homilii ks. Nowosielski, Stajemy przed odwieczną prawdą, że nie znany jest nam ani dzień, ani godzina. Kapłan przypomniał, że oficer BOR związany był od dawna z ostatnim prezydentem na uchodźstwie, Ryszardem Kaczorowskim, organizował jego pobyty w Polsce, opiekował się, dbał o bezpieczeństwo. „Oddałeś życie chroniąc człowieka, który był ostatnim symbolem II Rzeczpospolitej” – powiedział. kos / Warszawa

Uroczystości pogrzebowe Janusza Zakrzeńskiego

„Akordem kończącym jego życie stał się Katyń, dołączył do bohaterów”- mówił abp Andrzej Dzięga podczas Mszy św. w intencji Janusza Zakrzeńskiego, który zginął 10 kwietnia w katastrofie pod Smoleńskiem. Uroczystości pogrzebowe aktora wielokrotnie wcielającego się w postać Józefa Piłsudskiego odbyły się 21 kwietnia w warszawskiej archikatedrze św. Jana Chrzciciela. Metropolita szczecińsko-kamieński, przypominając życiorys aktora, określił Zakrzeńskiego jako człowieka, który żył miłością do Ojczyzny. "Urodził się przed wybuchem II wojny światowej. Nie wiem, ile w nim zostało sielanki przedwojennych lat, a na ile pan Janusz miał serce napełnione niepokojem i pytaniem: co dalej z Polską?" - mówił abp Dzięga. Hierarcha podkreślił, że Janusz Zakrzeński umarł jak prawdziwy bohater, a "akordem kończącym jego życie stał się Katyń". „Chciał pokazać tam ofiary katyńskiej zbrodni jako tych, za którymi powinny iść kolejne pokolenia" - stwierdził. "Dołączył pan do bohaterów, panie Januszu" - powiedział abp Dzięga. Po zakończeniu Mszy św. trumna z ciałem Zakrzeńskiego została przewieziona na Stare Powązki, gdzie aktor zostanie pochowany. kai / Warszawa

Msza św. żałobna w intencji szefa BBN

Jesteśmy tu bo w swoim życiu uczynił wiele dobra – mówił dziś podczas Mszy św. w intencji Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Aleksandra Szczygły, ks. płk Sławomir Żarski, administrator diecezji polowej. Rodzina, współpracownicy z BBN, żołnierze modlili się w katedrze polowej w jego intencji. Przed ołtarzem umieszczony został portret Aleksandra Szczygły i zapalone zostały znicze. W homilii ks. Henryk Błaszczyk, dyrektor warmińskiej delegatury Zakonu Maltańskiego, przypomniał drogę życiową szefa BBN. Był dobrym człowiekiem, zostawił po sobie ogromną pustkę – mówił. – Dla niego słowa "Bóg, Honor, Ojczyzna" to hasło będące świętym obowiązkiem, a nie pustym sloganem. Politykę traktował jako swoje powołanie – podkreślił kaznodzieja. - Choć na zewnątrz wydawał się powściągliwy, sprawiający wrażenie służbisty, to był lubiany przez swoich współpracowników, którzy odkrywali w nim pokłady ciepła – dodał ks. Błaszczyk. Wraz z ks. Żarskim Mszę św. koncelebrowali ks. kmdr Leon Szot, kanclerz kurii polowej WP i ks. płk Robert Mokrzycki, proboszcz katedry polowej. We Mszy św. uczestniczył minister obrony narodowej Bogdan Klich. Obecny był także dyrektor generalny MON Jacek Olbrycht, generałowie, liczne grono bliskich współpracowników, tragicznie zmarłego szefa BBN. Wspólnie z kapelanami Ordynariatu Polowego modlili się przedstawiciele Ordynariatu Prawosławnego i Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego. kos / Warszawa


Dodaj Komentarz