Tagi: ,

Zima śniegu nasypała

Opady śniegu było przez ostatnie kilka dni na tyle obfite, że poruszanie się po drogach i chodnikach jest bardzo trudne. W Szydłowcu leży całkiem sporo białego puchu, a z każdą godziną przybywa go więcej. Na szydłowieckich drogach pojawiły się niecodzienne pojazdy, jak sanki zaprzężone w konie. Czyżby był to sposób na drogowców, którym trudno poradzić sobie z ciągle padającym śniegiem. Dzisiaj bowiem warunki na drogach były bardzo trudne.

Prognozy pogody zapowiadają, w nocy z poniedziałku na wtorek (21/22.01) opady śniegu prawie we wszystkich regionach kraju, ale obfite będą tylko miejscami na Śląsku, Mazowszu, Podlasiu i Lubelszczyźnie. W regionach południowo-wschodnich deszcz zacznie miejscami przechodzić w deszcz ze śniegiem, dlatego wszystkich kierowcy powinni zachować szczególną ostrożność Na baczności powinni się mieć także piesi, ponieważ chodniki są śliskie i nie trudno o poślizgnięcie się, a wówczas kłopoty gotowe.

Na minus temperatury w tej części kraju przejdą dopiero jutro, wtedy też możliwe są opady marznącego deszczu powodujące gołoledź. Z biegiem dnia deszcz przejdzie w śnieg i wówczas na południu i południowym wschodzie może sypnąć mocniej. W pozostałych regionach kraju opady śniegu słabe, w dodatku systematycznie zanikające. W ciągu kilkudziesięciu godzin najwięcej śniegu spadnie w pasie od Śląska przez Ziemię Łódzką i Mazowsze po Podlasie i Lubelszczyznę. Przeważnie pokrywa śnieżna wzrośnie o 5-10 cm, ale punktowo może przybyć nawet 15 cm białego puchu.


Szydłowiecki proboszcz katechetą śp. Jadwigi Kaczyńskiej

Jadwiga Kaczyńska, z domu Jasiewicz, urodziła się 31 grudnia 1926 roku w Starachowicach. Matka Jarosława i tragicznie zmarłego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, była silnie związana z historią pobliskich Starachowic. Podczas wojny mieszkała wraz z rodziną na starachowickim osiedlu Bugaj.

W latach II wojny światowej była harcerką Szarych Szeregów. Wstąpiła do konspiracyjnego harcerstwa w 1941 r., miała wówczas 14 lat. Nadano jej pseudonim „Bratek”, należała do zastępu „Zioło” w drużynie im. Emilii Plater, zrzeszającego łączniczki. Jeszcze, jako uczennica szkoły powszechnej zdobyła krzyż harcerski. Po przyspieszonym kursie medycznym skierowano ją do pracy w starachowickim szpitalu, gdzie pierwsze miesiące spędziła pracują w ambulatorium a potem na oddziale chirurgii, gdzie trafiali żołnierze ranni w akcji "Burza".

W 1946 r. ukończyła Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Kościuszki w Starachowicach i tutaj znajdujemy epizod z jej życia, który łączy się poprzez osobę księdza prefekta z Szydłowcem, oto bowiem tym katechetą był ksiądz Józef Słaby, który w latach 1973-1992 był proboszczem naszej parafii pw. św. Zygmunta w Szydłowcu.


CRISTIADA - odkłamywanie świata

W epoce wszechpanującej tandety, kiedy jesteśmy bombardowani z ekranów plazmy nierealnymi historiami, na przemian z okultystycznymi przekazami podprogowymi, pojawienie się czegoś wartościowego, przechodzi bez echa. Na szczęście są w świcie tacy artyści, rzucający wyzwanie libertyńskiej rzeczywistości, którzy potrafią wydobyć z czeluści dziejów fakty, zgoła niewygodne dla postępowego świata- wydobyć je i ubrać w formę sztuki filmowej z przekonaniem, że trafi to do mas z pożytkiem doczesnym.

Wyzwania tego podjął się Pablo Barroso i nakręcił „For Greater Glory: The True Story of Cristiada” - film, który może zapoczątkować w końcu nowy rozdział globalnego kina „tematów niebezpiecznych”. Skoro mamy sztukę globalną wyzutą z wszelkich wartości tożsamościowych, być może nadszedł czas na sztukę globalną, odwołującą się do tożsamości poszczególnych państw i narodów. Problem polega na tym, że taka idea nie może liczyć na wsparcie światowych mediów, rządów i organizacji kulturalnych. Nic dziwnego więc, iż dzieło Barroso obłożone zostało anatemą milczenia, niczym katolicy w Meksyku. Znając jednak siłę Prawdy, możemy być pewni, że i bez pomocy propagandy nowej ery, obraz ten stanie się znany w środowiskach zachowawczych i wszędzie tam, gdzie katolicy doświadczają dyskryminacji.

Obejrzałem z uwagą „Cristiadę”. Chociaż temat filmu jest bardzo specyficzny i szeroki, to trzeba wyrazić uznanie reżyserowi, aktorom i twórcom tego obrazu za pokazanie światu, choćby w tak wąskiej, ale wyrazistej formie tego, co się działo w Meksyku w latach dwudziestych XX wieku. Fakt, iż film ma trudności z dystrybucją jest tylko znakiem, jak dalece świat pogrążył się w niepamięci i nie chce pamiętać o tym, ku czemu teraz sam zmierza. Meksyk, to kraj który obok Francji, Rosji i Hiszpanii poczuł na sobie dobrze swąd ognia rewolucji. To kraj, który miał na gruzach cywilizacji chrześcijańskiej, zbudować raj na ziemi dla ludzkości. Nie bez powodu w końcu wybrał sobie to państwo na emigrację Lejba Bronsztein- Trocki. Meksyk miał się stać „bolszewią” Ameryki, zbudowaną przez masonerię na gruzach katolickiej tradycji. Tematyka poruszona w „Cristiadzie” jest więc odwołaniem się do autentycznych wydarzeń historycznych z tamtego okresu. Jest udaną próbą ukazania światu losu Meksykanów, dotkniętych postępem oraz humanizmem. Oczywiście, wizja reżysera sprowadza się do artystycznego kolażu i akcentuje on tylko kilka wątków. Prawo twórcy do subiektywnej specyfiki, nie powinno nas zniechęcać, a raczej powinno skłaniać bardziej do zagłębiania tego tematu.