Tagi:                                    

NAZNACZENI ZNAKIEM KRZYŻA

Chrześcijanin w języku łacińskim to – christianus co oznacza chrystusowy lub chrystusowiec. Erazm z Rotterdamu, reformator kościoła żyjący w XVI w., w „Podręczniku żołnierza chrystusowego” napisał: „Po cóż cię naznaczono piętnem krzyża na czole, jak nie po to, żebyś póki żyjesz, służył pod tym znakiem? Po cóż cię pomazano olejem chrystusowym, jak nie po to, abyś na zawsze walkę wypowiedział grzechom? „ My, którzy przyjęliśmy chrzest święty, czyż tym samym nie zaciągnęliśmy się pod sztandar wojska chrystusowego? Erazm z Rotterdamu napomina: „A ty – dlaczego drwisz sobie z Chrystusa, twego Wodza, i nie hamuje cię strach przed nim, jako, że jest Bogiem ani cię miłość nie powstrzymuje, jako że dla ciebie stal się człowiekiem?” Każdy grzech oznacza zdradę, a tym samym przejście na stronę wroga. Dlaczego niektórzy z nas, czasem po wielu latach wiernej służby oddalają się lub odchodzą od Chrystusa? Czyż ojciec i matka w dniu, w którym przynoszą dziecię do świątyni, pragną dla niego czegoś innego niż wieczne szczęście? Bracie mój , siostro, czemu porzucasz tak zaszczytną służbę? Znasz wolę Chrystusa, jego naukę, która niesie miłość i pokój. Jakaż to siła oddala cię od Boga? Jesteś jak winny krzew zaszczepiony w winnicy Pana. Są jednak i tacy, którzy bez Chrystusa chcą iść przez życie. Czego szukają? Gdzie chcą znaleźć większe szczęście? Jakże łatwo utracić wiarę, odrzucić podarowany skarb. Pamiętajmy o tym, że „Kto nie stoi po stronie Chrystusa, stoi przeciwko i kto z nim nie gromadzi – rozprasza” Erazm z Rotterdamu napisał: „Jakiż to wstyd, jakież powszechne niemal przekleństwo całego rodzaju ludzkiego, gdy człowiek odstępuje od swojego wodza i władcy!” A w innym miejscu dodaje: „Imię jego nosisz, a trzeba ci przypominać, coś mu przyobiecał! Czemuż, wiarołomny, przechodzisz na stronę wroga, spod którego władcy raz już za cenę krwi swojej on cię wykupił. Z jakim czołem śmiesz sztandar nieprzyjacielski podnosić przeciw królowi swojemu, który za ciebie życie położył? „ Niestety bez wiary nikt nie znajdzie w sobie siły aby kroczyć przez życie niosąc chrystusowy sztandar. Wiara jest zarówno mieczem jak i tarczą w rękach żołnierza chrystusowego. Bez tego oręża każdy z nas narażony jest na ciosy zadawane przez mroczne siły zła. Człowiek bez wiary pozbawiony jest tym samym świadomości beznadziejnej sytuacji, w której się znajduje. Odrzuca każdą pomoc, zamyka się na Słowo Boże. Osłonięty pancerzem obojętności i sceptycyzmu, nie potrafi spojrzeć w głąb siebie, aby odnaleźć sens istnienia. Życie pozbawione Boga skazuje na śmierć najstraszniejszą, bo na śmierć duszy. Św. Paweł mówił: „Żołdem grzechu – śmierć”, a Erazm dodaje: „Któż by podjął służbę, choćby i wspaniałą, jeśliby groziła w niej śmierć ciała? Ty zaś znosisz służbę tak wstrętną, żeby w zapłacie otrzymać śmierć duszy!” Wątpisz? Więc nie czekaj bezczynnie, nie zwlekaj! Poszukuj Bożej Prawdy. Nie licz na to, że sama zapuka do twoich drzwi, musisz je szeroko otworzyć i zaprosić Chrystusa do swego serca. Zakuty w zbroję obojętności nie doznasz oświecenia, zrzuć ją, przywdziej pancerz żołnierza chrystusowego i stań z zastępami wiernych do walki ze złem. Pamiętajmy, że „Jeśli Bóg z nam, któż przeciw nam?” Słowa te są adresowane do każdego z nas. Musimy nieustannie umacniać się Słowem Bożym, to obowiązek „żołnierza chrystusowego”. Mam nadzieję, że powyższy tekst dostarczy również powodów do refleksji i tym, którzy ukrywając się za zasłoną obojętności, w głębi serca pragną odnaleźć Boga.

JWP


Tagi:                                    

Wspomnienie św. Jana Neumanna

Dziś Kościół wspomina świętego redemptorystę św. jana Neumanna. Był biskupem Filadelfii w Pennsylvani, USA. Urodził się 28 marca 1811 roku, w Prachatyczach, jako syn Filipa Neumann i Inés Lebis. Uczęszczał do szkoły w Budziejowicach i wstąpił do tamtejszego seminarium w roku 1831. Dwa lata później przenosi się na uniwersytet Karola Ferdynanda w Pradze, gdzie studiuje Teologię. Święcenia kapłańskie powinien otrzymać w roku 1835, ale biskup zadecydował, że nie będzie udzielał święceń. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić coś podobnego, ale wtedy w Bohemii było bardzo dużo kapłanów. Jan pisze więc do wszystkich biskupów Europy, ale wszędzie sytuacja jest podobna. Nikt nie potrzebuje nowych kapłanów. Jan jest nadal przekonany, że ma powołanie kapłańskie, chociaż wszystkie bramy zostają przed nim zamknięte. Nie daje jednak za wygraną. Nauczył się języka angielskiego, gdy pracował w fabryce z robotnikami mówiącymi po angielsku. Pisze więc do biskupów w Ameryce Północnej. I wreszcie biskup Nowego Jorku zgodził się go wyświęcić. Aby móc zrealizować Boże powołanie do kapłaństwa, Jan musi opuścić na zawsze swoją ojczyznę i udać się za Atlantyk do nowego i trudnego kraju. W Nowym Jorku Jan przyłącza się do grupy 36 kapłanów obsługujących diecezję liczącą 200.000 katolików. Jego parafia w zachodniej części Stanu Nowy Jork rozciąga się od jeziora Ontario aż po Pennsylvanię. Jego kościół nie posiada ani dzwonnicy, ani posadzki, ale nie ma to większego znaczenia, ponieważ Jan prawie zawsze jest w drodze i ciągle przemieszcza się z jednej wioski do drugiej, chodząc nawet po górach, aby odwiedzić chorych. Zatrzymuje się na poddaszach domów i w gospodach, i nawet tam podejmuje próby katechizacji. Mszę św. sprawuje na kuchennych stołach. Wykonuje olbrzymią pracę, a jego parafia jest odosobniona. Jan czuje pragnienie przynależenia do jakiejś wspólnoty i wstępuje do Redemptorystów, Zgromadzenia kapłanów i braci pracujących dla ubogich i najbardziej opuszczonych. Jest pierwszym kapłanem, który wstąpił do Zgromadzenia w Ameryce. Śluby zakonne składa Baltimore w roku 1842. Od samego początku jego zakonni współbracia bardzo go cenią za jego świętość, zapał apostolski i miły sposób bycia. Znajomość 6 współczesnych języków sprawia, że jest w sposób szczególny przygotowany do pracy w wielojęzycznej społeczności amerykańskiej XIX wieku. Pracuje w Baltimore i w Pitzburgu. W roku 1847 zostaje mianowany wizytatorem, czyli wyższym przełożonym Redemptorystów w Stanach Zjednoczonych. Ojciec Frederic von Held, przełożony Prowincji Belgijskiej, do której należały domy w Północnej Ameryce, mówi o nim: „Jest wielkim człowiekiem, w którym pobożność łączy się z mocą i roztropnością”. Trzeba mieć wiele z tych cech, aby przez dwa lata sprawować urząd przełożonego, ponieważ fundacja w Północnej Ameryce przechodzi bardzo trudny okres dostosowawczy. Kiedy przejmuje po nim urząd ojciec Bernard Hafkenscheid, Redemptoryści w Stanach Zjednoczonych są już lepiej przygotowani, by stać się niezależną Prowincją, co nastąpiło w roku 1850. Ojciec Neumann został mianowany biskupem Filadelfii i konsekrowano go w Baltimore 28 marca 1852 roku. Diecezja jego jest olbrzymia i przechodzi okres żywego rozwoju. Pierwszą rzeczą, której dokonał jako biskup, było zorganizowanie diecezjalnej sieci szkół katolickich. Był twórcą katolickiej formacji w swoim kraju, powiększył do stu w swojej diecezji liczbę szkół katolickich. Założył zgromadzenie zakonne Sióstr Trzeciego Zakonu Świętego Franciszka do prowadzenia nauczania w szkołach. Spośród ponad 80 kościołów, wzniesionych w czasie pełnienia posługi biskupiej, należy przede wszystkim wymienić katedrę Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Święty Jan Neumann był niskiego wzrostu i nigdy nie cieszył się dobrym zdrowiem. A jednak w czasie swego krótkiego życia zdołał wiele dokonać. Pomimo tak wielu form zaangażowania duszpasterskiego, znajdował czas nawet na zajmowanie się działalnością pisarską. Oprócz licznych artykułów jakie pisał do katolickich czasopism, opublikował także dwa katechizmy, a w roku 1849 - historię Biblii do użytku szkolnego. Do samego końca pozostawał aktywny. 5 stycznia 1860 roku, w wieku 48 lat, zakończył życie na jednej z ulic swego miasta biskupiego, zanim zdołano mu udzielić ostatnich Sakramentów. Beatyfikował go Papież Paweł VI 13 października 1963 roku, on też kanonizował go 27 czerwca roku 1977. o. Marian Sojka Rzym