SZÓSTA KOLEJKA SZLPP – „POGROM POGROSZYNA, ARIS DO BOJU”

22.05.2011r. odbyła się szósta kolejka SZLPP. Z bardzo wysokiego „C” zaczęli gracze CBŚ. Po piętnastu minutach mieliśmy mały pogrom rewelacji ostatniej kolejki, a mianowicie drużyny z Pogroszyna. 5:0 to wynik, którego nikt się nie spodziewał, a najmniej dzielni bracia Jagieło.

W tym meczu, musiał pierwszą karę indywidualną za dwie żółte kartki, odcierpieć zawodnik CBŚ ale wyjątkowo dobrze dysponowani koledzy poprawili bilans bramkowy i punktowy bez niego. W tym meczu dochodziło do częstych spięć pomiędzy zawodnikami obu drużyn, dlatego nie może dziwić liczba kar dla 3 zawodników. Mecz mógł skończyć się dwucyfrowym wynikiem ale wynik 8:1 i tak odzwierciedla znakomicie postawę obu zespołów.

Drugie spotkanie kolejki rozegrała odradzająca się ekipa Arisu. Niesamowite jak dwóch dobrych zawodników w zespole plus dobrze dysponowany bramkarz odmieniają oblicze skazywanej na pożarcie drużyny. 2:0 to był dopiero początek. Cały mecz przebiegał pod dyktando Arisu, jedynie dwie akcje FC Albatros mogły się podobać widzom i przy odrobinie szczęścia, zamienić się na ważne bramki. W drugiej odsłonie prowadzący piłkarze nie dali już specjalnie pograć młodym kolegom znad Zalewu i ostatecznie odprawili ich z kwitkiem na 9:0!!!


SIÓDMA KOLEJKA SZLPP – „TEATR JEDNEGO AKTORA, KONCERT SOLOWY INDYKI”

29.05.2011r. odbywała się siódma kolejka SZLPP. Tym razem dzielona na Turniej Drużyn Orlikowych na sztucznej trawie, O Puchar Burmistrza Szydłowca Andrzeja Jarzyńskiego i zmagania na tartanie.

Małe opóźnienia w rozpoczęciu lub kontynuacji spotkań, brały się z tego powodu, że zawodnicy niektórych drużyn dzielili swoje obowiązki pomiędzy w/w imprezy. Co nie zawsze się udawało. Nie wyszło akurat w drużynie FC Albatros, której zawodnicy zupełnie zignorowali swoich kolegów i walczyli o jak najlepszy rezultat w tej pierwszej imprezie. P Pierwszy mecz Olimp-Jackpot nie odbył się ze względu na absencję zawodników tej drugiej drużyny. Zobowiązania wobec przyjaciół sprawiły, że nie mogli być tego dnia z nami na boisku.

Drugie spotkanie pomiędzy Marsystem a FC Format przybrało niesamowity obrót. Każdy patrząc na tabelę mógł się spodziewać łatwego zwycięstwa tych drugich. Wszystkich jednak zaskoczyła postawa nowego zawodnika Marsystemu Roberta Rycerskiego, który bramki zdobywał jak na zawołanie. Strzelił na swoją ligową inaugurację 2 w pierwszej i 2 w drugiej połowie. 3:0 do przerwy to już był niezły zadatek, jak dla spisywanej na pożarcie ekipy Marsystemu. Format grał nieźle, jednak strat nie udało się odrobić, gdyż przeciwnicy wykorzystywali najmniejszy błąd ich piłkarzy, zwyciężając ostatecznie 7:2.


Tagi: ,

„Burzliwe” zakończenie SZLPP

Parafrazując znany motyw szlagieru „ta ostatnia niedziela”, była ostatnią niedzielą tego sezonu. Niezbyt przyjazna pogoda nie wystraszyła zawodników i licznie zebranych kibiców dopingujących najlepsze cztery drużyny SZLPP. Na początek trochę powiało, zaczęły strzelać błyskawice dookoła, niebo było ciemne i stalowo siwe. Nieco przedłużaliśmy moment rozpoczęcia zawodów, z obawy o bezpieczeństwo zawodników. Ustaliliśmy, że w momencie kiedy zrobi się niebezpiecznie schowamy się pod budynek. Przed meczem kibice Starych Wariatów zawiesili swoją flagę uwiecznioną na zdjęciach, która była bohaterką tego dnia, wprowadzając nieco zamieszania wśród piłkarskiej wiary, ale o tym później. W trakcie rozgrzewki już zaczynało mżyć, a niedługo po pierwszym gwizdku zaczął padać deszcz, który odpuścił nieco przed meczem o trzecie miejsce i przestał padać i mieliśmy suchy finał i wręczanie nagród.

Bohaterami pierwszego pojedynku byli zawodnicy CBS vs BUDKI. Ci pierwsi ze względu na wielkie doświadczenie w rozgrywkach tej kategorii mieli przewagę ‘swojego’ boiska. Chociaż jakby ktoś popatrzył na te rzesze spragnionych sukcesu kibiców z Budek, nikt nie ośmieliłby się mówić, że oni grali na wyjeździe. Falkiewicz Radosław, Brodowski Mariusz, Czyż Marcin, Rafalski Leszek, Boruń Paweł, Jedynak Krzysztof, Wesołowski Krzysztof i Przemysław Palmowski to ludzie, którzy są związani z tą ligą od 1996 roku czyli od samego jej powstania. Wielokrotnie tą ligę wygrywali gracze Brooklynu słynnej ekipy z ‘Kolejowej’, Centertelu późniejszego Combo. W drużynie Chamówka SV odnalazłem naszego cichego bohatera finałów Rafała Indykę. Na stronach Wspólnoty Ziemi Szydłowieckiej są zdjęcia z turniejów rozgrywanych pomiędzy blokami na osiedlu ‘Wschód’. Tam też możecie obejrzeć naszych piłkarzy z Budek, którzy zajmowali medalowe miejsca w tych rozgrywkach. Każdy więc jakieś doświadczenie posiadał. Jak to się przekładało na grę i efektywność tej gry pokażą dalsze zdania. Sporo walki, niedokładności gubienia piłki brało się z początkowej nerwowości zawodników obydwu drużyn. Pierwsza opanowała nerwy ekipa CBS. Paweł Boruń wykorzystał pierwszą nadarzającą się okazję do zdobycia gola w 9 minucie. Poprawił w 12 Mariusz Brodowski. W serca kibiców nieco otuchy wlał Dominik Ślipek w 14 minucie zdobył bramkę kontaktową. Po czym odpuścili w polu karnym Marcina Czyża i było 3:1 do przerwy dla CBS. Jeszcze w pierwszej połowie po zdecydowanym ale zbyt ostrym zagraniu żółtą kartkę otrzymał Janowski Radosław wyjątkowo słabo dysponowany dnia dzisiejszego. Waleczny Dominik Ślipek dał po raz kolejny nadzieję Budkom na uzyskanie dobrego wyniku i już w 4 minucie drugiej połowy zdobył kontaktowego gola. W 8 popisał się udanym zagraniem Leszek Rafalski i mieliśmy już 4:2. Po udanej akcji zagrał na żółtą kartkę i już musiał się pilnować, żeby nie osłabić drużyny. W 11 minucie Dereziński Sebastian zmniejszył rozmiary porażki na 4:3. Minutę później dwie bardzo szybkie i sprawnie przeprowadzone akcje zakończyli celnymi strzałami Boruń Paweł i Kozłowski Krystian. Od tej pory już szanowali każdą piłkę i rozgrywali spokojnie, nie angażując wszystkich sił w ofensywę. Wynik ustalił kapitan CBS Mariusz Brodowski strzelając ostatnią bramkę na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. 7:3 i zdecydowane zwycięstwo lidera nad słabo spisującą się dzisiaj ekipą z Budek.

Drugi półfinał zdawało się, że będzie koncertem wirtuozerii i pięknego futbolu chłopaków ze Starych Wariatów. Wydawało się również, że będziemy mieli grad bramek jeśli szybko zdobędą pierwszą. Wiadomo było, że panowie z Pogroszyna nie odpuszczą, bo są walczakami i każdy musi się liczyć ze skutecznością i szybkością ich kontr. Jednak dzisiaj to wszystko zawiodło, no może poza tą walecznością. Starzy Wariaci uzyskali prowadzenie po strzale Marcina Indyki, poprawił dwie minuty później nasz król strzelców Jarosław Gołda. Drugi stopień podium najlepszego strzelca nie na darmo dzierżył ‘żółty’ Jagieło Rafał i odpowiedział celnym trafieniem w 11 minucie. Podwyższył wynik Jarosław Ruzik i mieliśmy do przerwy wynik 3:1 dla Starych Wariatów. W przerwie miał miejsce nieprzyjemny incydent, który nie miał prawa się przytrafić. Po stronie Pogroszyna wisiała flaga Starych Wariatów, ktoś musiał się naprawdę zdrowo napracować, żeby to wszystko namalować i prędzej wielkiej burzy bym się spodziewał niż tego, że ktoś obleje colą tą flagę. Efekty tego zobaczycie na fotkach. Całe szczęście, że ludzie potrafią powstrzymać się od używania innych argumentów, bo mielibyśmy niezłą bójkę na boisku. Na szczęście udało się ostudzić zawodników i po krótkiej przerwie wróciliśmy do gry. Jednak już tej połowy nie można nazwać inaczej, jak koncertem uwag Pogroszyna pod adresem dwójki sędziowskiej, a w tym wszystkim jeszcze Starzy Wariaci, którzy nie oszczędzali swoich przeciwników. Sytuacja, w której zawodnik Pogroszyna domagał się rzutu karnego wyglądała następująco. Piłkarz wypuścił sobie daleko piłkę, pierwszy znalazł się przy niej bramkarz SW, który wszedł w nią wyprostowaną nogą. W momencie kiedy wyhamował na kolanie, a noga spadła z piłki, zawodnik Pogroszyna stanął nie dotykając jej. Faulu w tym przypadku nie było, bo nie zaistniał jakikolwiek kontakt między zawodnikami. Gdyby był kontakt z nogą, nogi z piłką, spowodowałby upadek bądź był w trakcie kontrolowanego wślizgu, sytuacja uznana byłaby za groźną i faul się należał. W przypadku wyżej opisanym, przed kontaktem z zawodnikiem bramkarz stał w miejscu i nie dotknął żadną częścią ciała zawodnika drużyny przeciwnej. Po tej sytuacji piłkarz upominający się dość ostro swoich racji otrzymał żółtą kartkę, natomiast nerwowy brat kapitana pchnął sędziego, za co otrzymał czerwoną kartkę i musiał opuścić plac gry. Mimo gry przez 3 minuty w osłabieniu zawodnicy Pogroszyna nie stracili już bramki, a wynik nie uległ zmianie.